Straszny film wczoraj widziałam

Nie tak wczoraj i nie taki straszny, a nawet nie obejrzałam całego, ale i tak pierwsze zdanie mocno nawiązuje do tematu.

Jego tytułu Wam nie podam, bo go nie znam, a nawet gdybym znała- to nie ma aż takiego znaczenia. Nie o filmie chciałam z Wami dziś. 

Sens filmu oparty był na zdarzeniu obudzonych ze stanu hibernacji żołnierzy, którzy po kilkuset latach (bodajże w 2505 roku) zauważają ogromny kryzys inteligencji ówczesnych ludzi. Kryzys słownictwa i działań wynikający z otoczenia super-wyspecjalizowanym sprzętem; ze względu na postępującą erupcję inteligencji, techniczne udoskonalenia ulegają stopniowemu niszczeniu.
Straszny film, ciężko się oglądało- pewnie dlatego nie wytrzymałam dłużej niż 20 minut. Ale wywołał we mnie proces myślowy- zapewne cel swój osiągnął.
(Film mi się nie podobał- to musi pozostać między nami jasne.)

Domyślam się jakie spostrzeżenia i przemyślenia mogły być zalążkiem procesu myślowego i twórczego autorów produkcji.
Komplikacja rzeczywistości jest bezsprzeczna i postępuje z prędkością geometryczną, pytanie jak my sobie radzimy z tymi zmianami?
Jak to możliwe, że jednocześnie obsługując sprzęt wymagający nie lada umiejętności, z drugiej strony ograniczamy zasób słownictwa i możliwości jednostki, w sensie pojedynczego człowieka?

W przedstawionym na początku filmie co drugim słowem było słowo D*PA i w pełni oddaje obraz zagadnienia. 
Zanikają w nas umiejętności czytania, mówienia i pisania (i nie dotyczy to tylko i wyłącznie trudnego języka polskiego). Z drugiej strony potrafimy tak wiele jako ludzkość.
Jak wygląda nasza przyszłość?
Czy staniemy się jak mrówki, wyspecjalizowane w swoich obszarach do granic możliwości?
Mrówka nie przeżyje sama, ponieważ jej zadania związane są ściśle ze specjalizacją zakodowaną od początków jej istnienia. Czy nas również czeka taki los?
Będą grupy odpowiedzialne za myślenie, grupy odpowiedzialne za karmienie i grupy rozrodcze?
Magda, obudź się! 
To tylko zły sen.

Komentarze

Popularne posty