Przychodzi pracownik do szefa


Od lat znane jest mi powiedzenie, że pracownik przychodzi do firmy, a odchodzi od szefa.
Teoretycznie prawdziwe, zaczynając pracę w nowej firmie, siłą rzeczy i nowy jest przełożony, a skoro nowy to nieznany, więc niezależnie od jego elokwencji, oczytania i mądrości (lub jej braku), to nie on jest powodem dla którego podejmujemy pracę.
Ale czy na pewno?
Kilka lat znane mi określenie z czasem traci na swojej trafności, widzę ubytki związane z czasem, nie jestem już tak pewna jego zasadności.

Doświadczenia, ale przede wszystkim rozmowy - ściśle rzecz ujmując - wiele rozmów wywołało rewizję teorii. Zbyt wiele razy usłyszałam, że zmiana pracy podyktowana była przez chęć współpracy z dotychczasowym przełożonym, który tę pracę zmienił i "ściągnął" swoich ludzi do nowego pracodawcy.
Druga możliwość, kolega zna szefa, a kolega kolegi to nasz kolega.

Ale uwaga na pułapkę, super szef w jednej firmie, niekoniecznie będzie super szefem w nowych warunkach. I o takich sytuacjach również miałam możliwość usłyszeć.
Warunki i klimat w firmie może na tyle zmienić sposób działania kierownika, że przestaje on być idealnym.
Czasem przychodzi się do szefa, a odchodzi jednak od Firmy.

A jak było w Waszym przypadku? Zdarzyło się Wam przyjść do szefa i odejść od Firmy?

Komentarze

Popularne posty